Mysli marzyciela........
Komentarze: 1
Ostatnio wiele się zastanawialem. Nad otaczającą mnie rzeczywistością. Dlaczego wszystko co nas otacza z pozoru wydaje się takie latwe, proste. A okazuje się bardzoskomplikowane, a dla wielu czasem przeszkodą nie do pokonania. Mój stan psychiczny jest spowodowany wieloma wydarzeniami, które się wydarzyly w moim życiu. Nie chodz o ostatnie dni czy tygodnie. Tak naprawdę zaczelo się komplikować od początku wakacji. Pomimo, że nie wyjechalem na żaden zorganizowany obóz czy też kolonie uważam, że to byly mje najlepsze wakacje w życiu. Przez dwa miesiące pozalem bardz dużo osób. Każdy nowy znajomy to inna forma patrzenia na świat. Inny tok postępowania. Dalo mi to możliwość spojrzeć na świat przez wiele pryzmatów. Zobaczyc go z kazdej strony i nauczlo mnie jak oceniać to co mnie otacza. Co się wokól mnie dzieje. W te wakacje po raz pierwszy się zakochalem. Poznalem dziewczynę, której światopogląd jest bardzo podobny do mojego. Wiem, że do siebie pasujemy. Nistety w różnych względów nie jesteśmy teraz razem. Bardzo wiele zawdzęczam tej osobie. Dopiero czas który spędzam bez niej mi to uświadomil. Nie czuję się najlepiej ze świadomością, że już nie jesteśmy parą, że nie twożymy związku. Czulem w sobie potrzebę walki. Walki o to co jest dla mnie wedlug mnie najlepsze. Co może mnie dalej rozwinąć jako czlowieka. Napisalem list. Zawarlem w nim to co chcialem jej powiedzieć prosto w oczy a nie mialem możliwości. Swoje myśli, uczucia staralem się ubrać w slowa i jej je przedstawić. W odpowiedzi na to co ja napisalem uluszalem, że bardzo chce abym zostal jej przyjacielem. Że jeśli tylko potrafię to to jest jej "marzenie", że nadal możemy jeśli tylko będę chcial iść do pubu porozmawiać czy do muzeum. Napisala, że na milość trzeba zaslużyć. A ona nie czuje, że na nią zaslużyla, więc nie można jej kochać. Powiedzialem, że zastanowilem się nad wszystkim. Nad tym co bylo między nami, nad czasem który spędzilem bez niej pogrążony w smutku, nad moimi uczuciami. Jednak nie dalem odpowiedzi. Powiedzialem, że zapewne się jej domyśla ale ja jej ją moge powiedzieć tylko w cztery oczy. I tak się stanie. Po przeczutaniu wiadomości od niej dlugo się zastanawialem. Nie potrafię powiedzieć czy moje przypuszczenia są prawdziwe czy też nie. Ale sądze, że ona mnie naprawdę pokochala. Że wszystko co mi mówila podczas naszych spotkań jest prawdziwe. Że chcialaby żebyśmy się dalej spotykali tylko, ma wyrzuty sumienia. Za to jak postąpila, za to jak mnie bolalo to wszystko. W liscie napisalem jej jak to odbieram jaki mam stosunek do calej sprawy. Napisalem, że jej "przebaczylem", może to za duże slowo. Chodzi o to, że nie mam do niej pretensji. Nie potrafię się na nią zlościć, gniewać. Spotykalem się z nią ponad 1,5 miesiąca. Przez caly ten czas nie doszlo miedzy nami do najmniejszej klótni. Ani razu nie zostal podniesiony glos. I teraz także nie potrafię tego zrobić. Nie moge się na nią gniewać. A może nie chcę. Wiem co czulem, co czuje. Tylko, że mimo wszystko bardziej od smutki dla mnie liczy się to, że uświadomilem sobie jak bardzo ważną jest dla mnie osobą. Ile jej zawdzięczam i ile może mi "ofiarować".Moja chęć walki o to, żeby znowu być z nią pomimo przeciwności wcale nie zmalala. A wręcz przeciwnie. Urosla jeszcze bardziej w sile. Bo teraz czuję, że nie tylko ja się zaangażowaem. Wiem, że ona także mnie pokochala. A w takim razie czy może być coś lepszego niż bycie razem ? Podjąlem walke. Latwo się nie poddam. Zaczynam powoli wierzyć w siebie w to, że mogę jej jako partner także wiele zaoferować. Nie chcę nalegać, nie chcę nic na sile. Po prostu czuje, że możemy byc razem bardzo szczęśliwi, że pasujemy do siebie. Uzuplniamy się nawzajem. Zacząlem się wogóle zastanawiać czym tak naprawdę jest milość. Jak ją można wytlumaczyć. No i chyba najlepsze wyjaśnienie tego terminu znajduje się w Biblii. "Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest
Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje, nie jest jak proroctwa które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jako wiedza której zabraknie". Lepiej się chyba nie da tego opisać.
Marzyciel
Dodaj komentarz