Staram sobie w mówić, że nic się nie stało, że wszystko jest ok. Ale to jest kłamstwo. Jak narazie
nie mogę o niej zapomnieć. Cały czas siedzi w mojej głowie. Jest obecna w moich myślach. Źle mi z tym
i to bardzo. Zapominam tylko w szkole. Ale to też nie zawsze. Nie potrafię jej wyrzucić ze swojej podświadomości.
Czuje jak moje serce przeszyw ból. Ból odtrącenia. I to z jakiego powodu ? Dlatego, że jestem młodszy, że nie chodzę
ciągle na imprezy. Nie lubię spotkań w większych grupach. Dlatego, że chciałem spędzać czas tylko z nią a nie z jej
koleżankami. Gdzie ja popełniłem błąd ? Zastanawiam się nad tym cały czas. Co ja zrobiłem źle ? Dlaczego
wszystko się tak skończyło ? Dlaczego ? Ja nie potrafię tego zrozumieć. Może ja przesadzam. Wiem, że przecież
świat się nie zawalił, że zapomne, minie mi wszystko. Jednak to jest mało ważne. Pomimo wszystko nadal czuje ból.
Pomimo tego wszystkiego ja nie potrafię się na nią złościć. Nie potrafiłbym podnieść na nią głosu. Krzyknąć.
Obrazić. Nie mogę tego zrobić. Nie umiem. Jedyne co poczułem gdy się o tym dowiedziałem to był smutek,
żal i uczucie pogardy dla jej przyjaciółki. To jest jedyna osoba, której jest gotów rzucić prosto w twarz co o niej sądze.
Poczułem straszną niechęć do tej osoby. A dlaczego ? Bo zachowała się moim zdaniem strasznie. To co zrobiła to była wybitna perfida.
Wtrąciła się do cudzego życia osobistego. A tego żaden człowiek nie ma prawa robić. Jak człowiek, który siebie szanuje
może za kogoś zerwać z drugą osobą ? Czy to jest możliwe ? Ciekawe jakby ona się czuła jakby ktoś jej tak zrobił ? Jakby zachował się tak
samo jak ona wobec mnie. Jeszcze niedawno było mi jej w pewnym sensie żal. Chłopak przez dwa miesiące nie dawał żadnych
oznak życia. Nie pisał, nie dzwonił. Kompletna cisza. Za wszelką cenę chciała poznać prawdę. Oczekiwała od niego
szczerości. Niczego więcej. Teraz wiem, że na nią nie zasługuje. Moim zdaniem fakt, że komuś mówimy prawde
świadczy o tym, że mamy do tej osoby szacunek. A nie można szanować osoby która nie szanuje sama siebie. Bo jak
moge stwierdzić inaczej o osobie, która wmieszała się w cudze życie osobite ? Czy taka osoba zasługuje na szacunek ?
Moim skromnym zdaniem nie zasługuje. Wiem, że mam złe odczucia. Że nie poinno się nikomu źle życzyć.
Ale jednak. Ja pragnę żeby ktoś postąpił z nią tak samo jak ona postąpiła ze mną. Chcę aby poczuła jaki to jest
ból. Jak bardzo boli to, że ktoś się miesza w cudzy związek i jest pośrednikiem. Jak to jest jak trzecia
osoba która jest nie zainteresowana wszystko kończy. Wiem, że jeśli spotkam tą osobę na ulicy jestem w stanie jej powiedzieć
wszystko co o niej sądze. Ale czy to ma jaki kolwiek sens ? To już zupełnie inna historia. Zastanawiam się
jakbym się zachował gdybym spotkał osobe która nadal kocham, której mi brakuje. Jej obecności, pocałunków,
bliskości, rozmów z nią, wspólnych spacerów, po prostu całej jej. czy mógłbym wtedy jej powiedzieć
jak się poczułem. Jak mnie zraniła. Jak to jest gdy ktoś mysli tylko i wyłącznie o swoich uczuciach a nie liczy
się z innymi. Nie sądze. Na sam jej widok zupełnie się zmieniałem. Ogarniało mnie szczęście. Czułem się wspaniale.
Po prostu szczęśliwy. A jakbym się poczuł teraz ? Zapewne chciałbym wyjaśniej aby mi powiedziała prosto w oczy
wszystko co się dowiedziałem od koleżanki. Żeby mi poprostu rzuciła prosto w twarz. Może jest to dziwne.
Po co mi jeszcze większe cierpienie większy ból. Przecież takie coś zaboli strasznie. Tylko, że to będzie
świadczyć, że mnie szanuje. A tak czuje się nikim. Nawet na szczerość według niej nie zasługuje.
Powiedziała KOCHAM. Ucieszyłem się. Byłem naprawdę szczęśliwy, że moje uczucie zostało odwzajemnione. A teraz ?
Boi się stanąć przede mną i wszystko powtórzyć. Powtórzyć to co usłyszałem, że między nami nic nie było. Że nic do mnie nie
czuje, że jestem nieszczęśliwy, że się ciągle nudze, że było miło ale się skończyło. Czy to takie trudne ? czy aż ciężko jej
jest to powiedzieć mi prosto w oczy ? Moim zdaniem tak. Przyczyna jest prosta. Osoba, która mi to powiedziała
nie może wiedzieć co jest czy było między nami. Jaki ja jestem naprawdę. Co ja sobą reprezentuje. A już napewno nie może wiedzieć
co do mnie czuła moja ukochana. Moje uczucie zostało odtrącone żeby ich znajomość nadal trwała. Fakt, że wydaje mi się naprawdę coś
dla niej zanczyłem, że chyba naprawdę mnie pokochała nie ma znaczenia. jestem tylko ciekawy czy jej znajome gotowe są na takie poświęcenie ?
Żeby skończyć z kimś kogo się pokochało po to aby mogły spędzać czas razem ? Zostałem odrącony dla zwykłej przyjaźni.
Dla przyjaźni która za długo nie przetrwa moim skromnym zdaniem. Bo one się tak nie poświęcą. W pewnym momencie pozostawią moją ukochaną
na ldzie. I wtedy będzie cierpieć. A tego nie chce....ja chce żeby ona była szczęśliwa. Ale nie wierze w to, że
przyjaźń z nimi może jej coś dobrego przynieść.
Marzyciel